Takoni
Stokvis Tapes
Galvanopartners
VIA
Po okresie praktycznie całkowitego zamrożenia gospodarki w krajach Unii Europejskiej rozpoczyna się restart produkcji.

W naszym portalu publikujemy harmonogram wznowienia pracy w poszczególnych fabrykach. Dużym wyzwaniem jest obecnie nie tylko zaplanowanie produkcji dostosowane do potrzeb zmienionego rynku, ale również wdrożenie nowych norm bezpieczeństwa i higieny pracy. Na ten temat rozmawiamy z epidemiologiem prof. Andrzejem Gładyszem oraz Karolem Kundziczem, założycielem marki B!SAF, który wraz z grupą specjalistów m.in. z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu oraz Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego szuka najlepszych sposobów na ochronę pracowników wszystkich branż przed koronawirusem i przed przyszłymi zagrożeniami epidemicznymi.

Czy wiadomo już jak skutecznie chronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem koronawirusa? Czy środki ochrony osobistej powszechnie dostępne na rynku są skuteczne biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z zupełnie nowym wirusem? Jakie jest ryzyko związane z używaniem masek o wątpliwym źródle pochodzenia i niespełniających żadnych norm określanych dla tego typu wyrobów? Na te i inne pytania odpowiadamy w poniższym wywiadzie.

Panie Karolu, jeszcze kilka tygodni temu zajmował się Pan logistyką i transportem, skąd taka transformacja i zainteresowanie tematyką ochrony przed koronawirusem COVID-19?

Karol Kundzicz: Rzeczywistość zaskoczyła nas wszystkich. Na początku każdy z nas zareagował instynktownie: podjęliśmy działania, aby chronić własne rodziny. Od razu dostrzegliśmy też potrzebę reakcji także w naszym przedsiębiorstwie. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej odpowiedzieć na pytanie: jak skutecznie chronić pracowników przed koronawirusem i jak stworzyć bezpieczne miejsce pracy? Domagali się tego także sami pracownicy.

Od samego początku priorytetem było stworzenie kompetentnego zespołu fachowców. Rozpoczęliśmy współpracę z prof. dr hab. Andrzejem Gładyszem, specjalistą w zakresie chorób zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Dzięki temu powstały podstawowe procedury, które w sposób prosty pokazują, jak stosować profilaktykę przed zakażeniem COVID-19. Pozyskanymi informacjami dzieliliśmy się ze znajomymi, przyjaciółmi, innymi przedsiębiorcami –przede wszystkim z naszymi klientami i podwykonawcami. Zależało nam, aby ta wiedza stała się powszechna. Niebawem okazało się, że im więcej wiemy, tym więcej rodzi się nowych pytań. W efekcie naszej pracy powstała platforma dyskusyjna, w której czynny udział biorą przedstawiciele Centralnego Instytutu Ochrony Pracy - Państwowego Instytutu Badawczego (CIOP-PIB) oraz Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Nad czym konkretnie pracujecie w ramach projektu B!SAF?

Karol Kundzicz: Naszym celem jest opracowanie kompleksowego systemu prewencji epidemiologicznej, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładach produkcyjnych. Kluczem do maksymalizacji ochrony pracowników jest połączenie kilku elementów - począwszy od środków ochrony indywidualnej, takich jak półmaski filtrujące, kombinezony, gogle czy rękawice ochronne poprzez odpowiednie procedury i rozwiązania organizacyjne w miejscach pracy aż po aspekty behawioralne – nawyki i indywidualną odporność ludzi. Obecnie skupiamy się przede wszystkim na procedurach i skutecznych maskach, ponieważ to maska jest najistotniejszym elementem ochrony przeciwwirusowej.

Jak bardzo istotne jest noszenie maski ochronnej? Jakie jest jej znaczenie w porównaniu z innymi środkami ochrony osobistej?

Prof. Gładysz: Spośród wszystkich środków ochrony osobistej maska to konieczność, pozostałe elementy są ważnym uzupełnieniem. Jeśli przyjmiemy, że kombinezon, czepek ochronny, przyłbica lub gogle, rękawiczki i maska to 100% ochrony, to z tych 100% dobra jakościowo maska stanowi około 75-80% zabezpieczenia, a w niektórych warunkach nawet 85-90 %. Kluczowa jest jednak jakość filtracji używanej maski- jeśli stosujemy środki ochrony niech będą to takie, które spełniają swoje funkcje! Noszenie kiepskiej maski tylko po to, żeby zasłonić sobie twarz lub wypełnić obowiązek narzucony przez organy prawodawcze mija się z celem… Co ważne- przyłbica to tylko uzupełnienie dla maski. Podkreślam to, ponieważ wiem, że maski i przyłbice stosuje się często zamiennie, co więcej jest to zgodne z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia a to absolutnie niewłaściwe postępowanie! Pod przyłbicą jest przestrzeń, w której krąży zainfekowane powietrze, które dostaje się do organizmu przez niezakryte usta i nos. Przyłbica ochroni nas jedynie przed dużymi cząstkami, kroplami, ale nie przed cząstkami wirusa, które są bardzo małe i krążą w powietrzu. Przeprowadzono już wiele badań, które pokazują, że cząstka koronawirusa bardzo szybko rozprzestrzenia się. Dystans transmisji wirusa sięga nawet kilkuset metrów, a sam wirus utrzymuje się w powietrzu, poza organizmem zarażonego nawet przez 2-3 godziny. Dotyczy to zwłaszcza zamkniętych, ciepłych, niewietrzonych pomieszczeń.

Karol Kundzicz: Czyli dokładnie takich jak duże hale produkcyjne. A tam właśnie według mojej wiedzy najczęściej stosuje się przyłbice zamiast masek. Rozumiem aspekt finansowy- przyłbice nadają się do wielokrotnego użytku. Jednak z drugiej strony zastanawiam się, czy to ma sens, skoro przyłbica zabezpiecza nas zaledwie w około 5%... My wychodzimy z założenia, że skoro zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia należy stosować środki ochrony osobistej to powinny one być skuteczne. Stosowanie kiepskiej maski lub samej przyłbicy to jak wożenie w samochodzie pustej gaśnicy albo jej atrapy tylko na wypadek kontroli policji…To może lepiej pójść w kierunku teorii o grupowej odporności i nie stosować żadnych zabezpieczeń? Tym bardziej, ze obecnie nie wiadomo, która droga jest słuszna…

Mówią Panowie o tym, że maski są najważniejszym elementem ochrony a przyłbice nie spełniają swojej roli. Jak się mają do tego wytyczne Ministerstwa Zdrowia dotyczące zapewnienia pracownikom środków ochrony osobistej, o których również Panowie wspominacie?

Karol Kundzicz: To kolejny bardzo ważny wątek, ale aby go w pełni wyjaśnić chciałbym zwrócić uwagę na dwa istotne elementy. Pierwszy to aspekt związany z wypełnianiem prawnych obowiązków przez pracodawcę w zakresie przeciwdziałania epidemii w zakładach pracy. Drugi to stan wiedzy i nauki w tym zakresie.

Niestety w tych dwóch obszarach widzę sprzeczności, a tworzone prawo w pełni nie realizuje postulatów związanych z wiedzą i doświadczeniem świata nauki. Dodatkowo sprawę komplikuje, fakt iż od dnia 13.03.2020 r. kiedy to wprowadzono stanu zagrożenia epidemicznego, a w dalszej konsekwencji stanu epidemii, w obszarze prawnym zaczęło obowiązywać szereg aktów prawnych, regulujących swoim zakresem również kwestie BHP. Przepisy te o skomplikowanej konstrukcji oraz nieprecyzyjnej terminologii powodują liczne problemy interpretacyjne.

Oto przykład - ochrona systemu oddechowego człowieka ma fundamentalne znaczenie w prewencji związanej z zakażeniami koronawirusem. Istotnym i nieodzowny elementem ochrony układu oddechowego są maski, stosowane zresztą jako podstawowe narzędzie w walce z pandemią. Nie spotkałem się z żadną poważną opinią naukową, w której pomijano rolę masek ochronnych. Natomiast na tą chwilę obowiązują przepisy, które w głównej mierze zalecają utrzymanie dystansu 1,5 m między stanowiskami pracy i utrzymywanie higieny osobistej. Dopiero w przypadku niemożliwości zastosowania takiej odległości należy pracownikowi zapewnić środki ochrony osobistej. I tu widzę dwa główne problemy- po pierwsze wirus może bardzo szybko pokonać odległość większą niż 1,5, na to również jest już wiele naukowych dowodów. Po drugie jeśli pracodawca musi zapewnić środki ochrony to często wybiera np. przyłbice albo tanie i nieskuteczne maseczki. I wracamy do tego, o czym mówiłem wcześniej- albo chronimy się skutecznie, albo nie marnujmy pieniędzy na atrapy…

Rozumiem, więc że przyłbice to nie powinno być samodzielnie stosowane rozwiązanie. Jednocześnie podkreślają Panowie kwestię jakości i skuteczności masek. Z wielu źródeł napływają informacje na temat skuteczności masek medycznych lub półmasek przeciwpyłowych- w branży produkcyjnej. Jak to wygląda w rzeczywistości? Która maska jest skuteczniejsza?

Prof. Gładysz: Maski medyczne, a w zasadzie maski chirurgiczne zostały stworzone przede wszystkim po to, by chronić pacjenta przed mikroorganizmami przenoszonymi wraz z powietrzem wydychanym przez personel medyczny. Nie jest to jednak środek ochrony indywidualnej, tylko wyrób medyczny podlegający pod dyrektywę medyczną –dokładnie rozporządzenie 2016/425 dotyczące środków ochrony indywidualnych. Taka maska musi być wyrobem zgłoszonym do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych oraz powinna spełniać wymagania normy EN14683:2019 oraz wymagania prawodawstwa UE, jakim jest dyrektywa medyczna 93/42/EWG.
Karol Kundzicz: Rzeczywistość jak zwykle jest skomplikowana... Jak podkreśliłem wcześniej – maska to element całego systemu. Maska medyczna chroni przede wszystkim „pasywnie”, czyli ogranicza wydostawanie się cząstek wydychanych na zewnątrz wraz aerozolem przez użytkownika, dzięki czemu zabezpiecza inne osoby w jego otoczeniu. Maska medyczna nie jest trwała. Zachowuje maksymalną skuteczność w niewielkim czasie, konsekwencją czego jest konieczność jej wymiany, zależnie od warunków - np. temperatury czy wilgotności- nawet co godzinę. Ponadto jest łatwopalna, przez co w mojej opinii nie sprawdzi się w przemyśle, a wręcz może stanowić zagrożenie dla pracowników.

A jak działają maski ochronne potocznie zwane przeciwpyłowymi?

Karol Kundzicz: Półmaski przeciwpyłowe, odwrotnie niż medyczne mają przede wszystkim chronić użytkownika przed wchłanianiem szkodliwych aerozoli, również pochodzenia biologicznego. To tzw. ochrona „aktywna”, bo chroni zdrowego użytkownika przed wdychaniem zanieczyszczonego powietrza. Te maski te muszą spełniać inną normę europejską- EN 149:2001+A1:2009 i posiadać certyfikat badania typu UE wydany przez jednostkę notyfikowaną w UE w obszarze środków ochrony indywidualnej. Ważnym czynnikiem w obydwu przypadkach jest parametr przenikania.

Na czym dokładnie polega ten parametr?

Prof. Gładysz: Pod pojęciem przenikania rozumiemy, ile cząstek aerozolu o określonej wielkości przeszło przez materiał filtrujący. Badając materiał przepuszcza się przez maskę aerozol cząsteczek i w ten sposób określa się parametr przenikania. Dla przykładu przez maskę medyczną testowaną zgodnie z normą PN-EN14683 cząstkami o rozmiarach od 3000 do 300 nanometrów przechodzi średnio 45% cząstek. Z kolei przez podlegającą normie EN 149 półmaskę przeciwpyłowa FPP1 przenika około 20 % cząstek wielkości 400 i 600 nanometrów. Dla masek FFP2 i FFP3 to odpowiednio 6% i 1%. Pamiętajmy jednak, że wielkość koronowirusa to wartość znacznie mniejsza - od 60 do 160 nm.

Karol Kundzicz: Nie istnieje na ten moment znormalizowana metoda pozwalająca na pełną ocenę skuteczności materiału wobec tak drobnych cząstek, ale takie badania są prowadzone a norma z pewnością powinna powstać. Na ten moment najwyższe parametry przenikania mają półmaski typu FFP, jednak także one nie są badane tak małymi cząstkami. Przykładowo poziom przepuszczalności 6% określony dla półmaski FFP2 dotyczy cząstek rzędu 600 nanometrów - jest to badanie chlorkiem sodu. W badaniu aerozolem – olejem parafinowym z cząstkami o wielkości 400 nanometrów – wyniki są gorsze, przepuszczalność wynosi nawet 40- 50%.... Co to oznacza w kontekście koronawirusa, którego rozmiar wynosi od 60 do 160 nanometrów, łatwo sobie wyobrazić... Nie zmienia to faktu, że maski są niezbędnym elementem prewencji, ale pokazuje też, że rodzi się potrzeba wprowadzenia zmian w istniejących normach i metodach badawczych. To z kolei powinno prowadzić do weryfikacji skuteczności w walce z koronawirusem dostępnych na rynku środków ochrony osobistej.

Biorąc pod uwagę powyższe parametry - jakich masek powinno się używać w przypadku koronawirusa COVID19? Rozumiem, że raczej nie medycznych?

Prof. Gładysz: Powinno nam zależeć na używaniu masek o jak największym poziomie szczelności i jak najlepszej filtracji.

Karol Kundzicz: Najlepszą na ten moment maską jest bezprecedensowo FFP3. Jej wadą jest jednak to, że nie daje w pełni komfortu oddychania, po prostu oddycha się w niej trudniej. W zasadzie wszystkie półmaski czy to FFP1, FFP2 czy FFP3, jeżeli nie posiadają zawora wentylacyjnego znacznie utrudniają oddychanie. A to wydaje się ważne biorąc pod uwagę kto i gdzie będzie z masek korzystał. Mówimy przecież o ciągłym a nie okazjonalnym zakładaniu masek i konieczności utrzymywaniu ich na twarzy przez wiele godzin. Jedynie w masce FFP1 bez zaworu, która ma całkiem dobry wskaźnik nieprzepuszczalności na poziomie 80%, mogę sobie wyobrazić pracę kilkugodzinową. W pozostałych maskach bez zaworu nie da się oddychać dłużej niż kilka minut. Z kolei obecność zaworu powoduje, że powietrze jest wydychane na zewnątrz przez co zupełnie nie chroni otoczenia użytkownika takiej półmaski…Kolejnym istotnym elementem jest to, że maski z filtrem są niestety drogie. Najtańsza na ten moment jaką spotkałem na rynku kosztowała 8-10 PLN i pochodziła z Chin. Co w świetlne ostatnich doniesień o podrabianych certyfikatach nie daje gwarancji jej skuteczności… W naszej opinii na ten moment dużo bardziej wskazane jest korzystanie z produktów normy EN 149 – czyli z półmasek typu FF, mimo ich wad, o których wspomniałem przed chwilą. Norma PN-EN 14683 dotycząca masek potocznie zwanych „chirurgicznymi” dotyczy produktów medycznych, co być może skutkuje też tym, że ludzie często popadając w „pułapkę myślenia”, że to właśnie te produkty są dużo bardziej rygorystyczne, a w tym przypadku jest to błędem.

Czyli albo tanie, ale łatwopalne i mało skuteczne maski medyczne, albo drogie i niewygodne półmaski przeciwpyłowe? Czy jest jakieś inne rozwiązanie?

Prof. Gładysz: Wybór faktycznie nie jest łatwy…Osobiście do czasu wprowadzenia na rynek nowych produktów, które w mojej opinii niebawem się pojawią, zalecałbym maski przeciwpyłowe typu FFP1 z uwagi na najlepszy stosunek poziomu zabezpieczenia do ceny.

Karol Kundzicz: Pracowałem ponad 12 lat w branży motoryzacyjne, gdzie hasło SAFETY FIRST to podstawa, gdzie nigdy nie było mowy o jakichkolwiek kompromisach względem bezpieczeństwa, ale nie mam złudzeń - teraz to może nastąpić! Inaczej nie będzie, gdzie pracować… Obawiam się, że przedsiębiorstwa, które pracują na marżowości kilku procent nie pozwolą sobie na zakup masek za kilkadziesiąt złotych, bo wtedy kompletnie zginie „ekonomika” tych przedsięwzięć. Dobrą informacją jest to, że zwiększony popyt skutkuje na rynku coraz większą konkurencja cenową i jakościową w kontekście produkcji masek. Jeszcze przed tygodniem miałem wrażenie, że jeżeli ktoś nazwałby skarpetę maską też by ją sprzedał. Nie zwracano uwagi nawet na certyfikaty materiałowe, spotkałem się z maskami z certyfikatem ECO TEX 100, który – uwaga - mówi wyłącznie o tym, że dany materiał może byś używany w kontakcie ze skórą. Prawie żaden sprzedawca lub producent na chwilę obecną nie może dołączyć do swoich masek certyfikatów produktowych a to one są najważniejsze. To one świadczą o fakcie przebadania maski pod względem jej użyteczności produktowej. Rozumiem, że był to wyjątkowy okres, ale proszę - nie kupujmy masek bez certyfikatów produktowych! Wiem, że nie było czasu na stworzenie takich dokumentów, ale są instytucje takie jak CIOP-PIB, które mogą przebadać maskę i następnie wydać dla niej atest. Atest z wyników badań dla parametru przenikalności to na ten moment najbardziej potrzebny dokument, ponieważ daje 100% pewności co do właściwości danej maski. Zwłaszcza, jeśli badanie było przeprowadzone z użyciem cząstek mniejszych niż 150 nanometrów. Oczywiście zmiany metod badawczych czy samych norm wymagają czasu i dopóki na rynku nie będzie produktów dostosowanych do ochrony przed tym konkretnym patogenem powinniśmy używać masek, które przy obecnym stanie wiedzy wykazują najniższe parametry przepuszczalności. W naszej opinii takimi maskami są półmaski typu FFP, koniecznie takie bez zaworów filtrujących.

A co z pozostałymi elementami systemu prewencji, o którym wspomniał Pan na początku rozmowy?

Karol Kundzicz: W ramach B!SAF współpracujemy specjalistami z wielu dziedzin – medycyny, wirusologii, epidemiologii, psychologii oraz włókiennictwa. W toku naszych rozmów doszliśmy do wniosku, że kluczowe są wszystkie elementy systemu ochrony zdrowia w przypadku epidemii– środki ochrony osobistej oraz procedury i normy BHP w zakładach pracy, ale także te mniej oczywiste jak choćby odpowiednie nawyki człowieka i jego indywidualna odporność. O środkach ochrony już wspominałem wcześniej, a co po za tym? Na pewno należy przemodelować organizację i normy BHP zakładu pracy – przede wszystkim stworzyć i wdrożyć kompleksowe i zaktualizowane procedury. Przykładem jak bardzo istotne są odpowiednie procedury może być Szpital Cotugno w Neapolu we Włoszech, gdzie dyrekcja szpitala wprowadziła sprawny system organizacji pracy na podstawie przygotowanych procedur bezpieczeństwa. Efekt? To jedyny szpital we Włoszech, gdzie leczy się pacjentów chorych na COVID-19, w którym nie zanotowano zakażenia personelu medycznego! Podobne wnioski opublikował nowojorski Columbia University Irving Medical Center, gdzie wykazano skuteczność i potrzebę stosowania całych systemowych rozwiązań organizacyjnych. W tym przypadku istotną rolę odegrały testy na koronawirusa i ich powszechność. Odpowiednie procedury powinno się wdrażać niemal wszędzie - począwszy od hal produkcyjnych, magazynów po biura i instytucje użytku publicznego. Zdecydowanie jednak należy podkreślić, że wiodącą rolę w ochronie pracowników przed bezpośrednim zakażeniem odgrywają środki ochrony indywidualnej, w tym sprzęt ochrony układu oddechowego, odzież ochronna i rękawice ochronne. A u podstaw nie wolno też zapominać o wzmacnianiu odporności, tym bardziej że w ostatnich latach obserwujemy katastrofalny spadek wydolności układu odpornościowego.

Dlaczego kwestia odporności jest tak istotna? Czy można to w jakiś sposób powiązać z mniejszą ilością zakażeń wśród dzieci i młodzieży, które na ogół mają lepszą odporność?

Karol Kundzicz: W opinii mojego przyjaciela Wojciecha Eichelbergera twórcy i dyrektora merytorycznego Instytutu Psychoimmunologii – IPSI od 15 lat edukującego biznes w sprawie budowania odporności ludzi na stres, to narastający poziom cywilizacyjnego i środowiskowego stresu jest główną przyczyną obecnej epidemii! Wojciech Eichelberger pisał o tym ostatnio szeroko w swoim artykule, który dla mnie również okazał się źródłem cennych informacji (przy. red. artykuł ukazał się m.in. na http://www.designalive.pl/wojciech-eichelberger-swiat-z-dykty-koronawirus-testuje-odpornosc-systemu-i-ludzi/). Podnoszona jest tam teza, że koronawirus, wbrew pozorom, nie jest wirusem szczególnie groźnym, a jego ogromna siła rażenie polega na tym, że propaguje się niezwykle szybko, skutecznie i podstępnie. Jednak wyższa przeciętna sprawność obrony immunologicznej wśród ludzi pozwoliłaby nam z pewnością przejść inwazję koronawirusa spokojniej, bez groźby paraliżu służb ochrony zdrowia i bez konieczności ogłaszania pandemii, zamrażania państw i gospodarki świata. Trzeba więc niezwłocznie zająć się sprawą ludzkiej odporności - a więc, jak najszybciej rozpoznać i zredukować przyczyny tak szybko postępującego spadku odporności u tak wielu ludzi- a następnie spowodować radykalną redukcję stresu środowiskowego oraz promować zdrowy tryb życia z naciskiem na ruch, regenerację i właściwe odżywianie. Zwłaszcza stres = jako reakcja na zagrożenie - ma tutaj ogromne znaczenie, ponieważ powoduje nadmierną, środowiskową presję na ludzki organizm, blokująca lub wyczerpującą energię jego układu odpornościowego i uniemożliwiająca adekwatną regenerację. Narastający poziom cywilizacyjnego i środowiskowego stresu - reakcji na zagrożenie - ma tutaj ogromne znaczenie, ponieważ powoduje nadmierną presję na nasz system odpornościowy co z czasem drastycznie ogranicza jego wydolność. Dlatego też w ramach naszego projektu współpracujemy nie tylko z Wojciechem Eichelbergerem, lecz również z Marzeną Jankowską, psychologiem zdrowia i biznesu. Działamy więc systemowo - wraz z naszymi ekspertami uczymy, jak wzmacniać odporność psychofizyczną naszych organizmów i redukować nadmierny stres a jednocześnie tworzymy procedury BHP, które powinny docelowo przekształcić się w odpowiednie nawyki a także oferujemy środki ochrony osobistej, takie jak maski ochronne.

Podsumowując - musimy podejść do walki z koronawirusem systemowo. Zacząć od budowania indywidualnej odporności, tworzyć odpowiednie procedury i normy BHP, aby na ich podstawie budować świadomość i nowe nawyki a ponadto stosować skuteczne i przetestowane środki ochrony indywidualnej takie jak maski, żele antybakteryjne i rękawiczki. Zgadza się?

Prof. Gładysz: I myć ręce, dokładnie myć ręce! To podstawa!

Karol Kundzicz: (śmiech). Profesor powtarza nam to kilka razy dziennie, ale to naprawdę ważne. Poza tym, myślę, że to dość zwięzłe podsumowanie skomplikowanego problemu. W mojej opinii wszystkie działania prewencyjne, cały system ochrony przed obecnym koronawirusem COVID19 jak i kolejnymi wirusami, które w mojej ocenie z pewnością pojawią się prędzej lub później musza stać się elementem kultury- również organizacyjnej. Tak jak w branży motoryzacyjnej standardem jest kultura Lean, która jest nie tylko zestawem narzędzi, ale raczej określonym sposobem myślenia, tak i w tym przypadku musi powstać swoisty zestaw norm i procedur, zachowań i nawyków oraz narzędzi, które następnie staną się kulturą. My wspólnie z Lean Enterprise Institute Polska również pracujemy nad takimi procedurami, które chcielibyśmy wdrożyć jak najszybciej na początku w szpitalach a później w firmach przemysłowych. Liczymy, że staną się one elementem tej kultury. Nie wiem tylko jeszcze jak będzie ona nazwana, mam nadzieję, że nie będzie to kultura strachu i paniki a raczej kultura rozumu i racjonalnego działania w obliczu zagrożenia. Strategia Lean to także, a może przede wszystkim kultura ciągłego doskonalenia. W przypadku walki z zagrożeniami epidemiologicznymi też musimy ciągle doskonalić metody tej walki i środki jakie stosujemy, tak jak mutują i doskonalą się na swój sposób wirusy. Być może będziemy musieli zmienić też normy i przepisy prawne - przykładowo obecnie znacznie skuteczniejsze półmaski FFP nie są stosowane w szpitalach, ponieważ nie podlegają one pod normy medyczne - takie jak choćby norma EN 14683. Brzmi to skomplikowanie? No właśnie…Stąd potrzebne są nowe rozwiązania i dostosowane do nich przepisy…

Ostanie słowo na zakończenie dla naszych czytelników?

Prof. Gładysz: Przyszła do nas wiosna. Z wirusem walczymy już od wielu tygodni, co powoduje zmęczenie rezygnację,. Wydaje się, strach przed koronawirusemnie jest już tak ogromny jak jeszcze choćby na początku kwietnia. To wszystko sprzyja poluzowaniu wprowadzonych wcześniej restrykcji. Apeluję jednak o rozsądek i cierpliwość! W mojej opinii to nie jest jeszcze koniec pandemii. Nie osiągnęliśmy przecież nawet szczytu zachorowań ! Bardzo więc proszę- stosujmy nadal systematyczną i rozumną prewencję i zero kompromisów w kwestiach bezpieczeństwa, od tego zależy życie, nie tylko nasze!
0
Udostępniono
Siemens
MotoSolutions

Najnowsze wpisy w bazie dostawców

Poliamid Plastics Sp. z o.o.
Etisoft Sp. z o.o.
Deltax Programming Sp. z o.o.
Zakłady Metalowe „Postęp” S.A.
GABEC
Impel Group